Wypalenie zawodowe – lepiej zapobiegać, niż leczyć, cz. I
Wiecie, co boli najbardziej? Kiedy problem, o którym mówisz, uderza bezpośrednio w Ciebie lub bliskie Ci osoby. Wtedy, gdy problem, o którym mówisz, staje się czymś namacalnym. Czymś, o czym już nie tylko mówisz, ale czymś, czego doświadczasz na własnej skórze.
Rozmawiając z pracodawcami i menedżerami często uderza we mnie to, że problem wypalenia zawodowego jest bagatelizowany. Czynniki, które wpływają na możliwość pojawienia się wypalenia zawodowego u pracownika, są marginalizowane. Nadal wśród wielu osób panuje przekonanie, że o wypaleniu zawodowym mogą mówić ludzie w wieku 40+, czy 50+. Tak niestety nie jest i dowodzą tego kolejne badania.
Wspominałem poprzednio o czynnikach, które determinują pojawienie się u pracownika poczucia wypalenia zawodowego. Zapewne znacie to słynne powiedzenie, że lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Ponieważ tak samo jest w przypadku wypalenia zawodowego, postaram się pokrótce wskazać te kwestie, które (mam nadzieję) okażą się w jakimkolwiek stopniu pomocne.
Objawy? Nie bagatelizuj ich! Krok I: Rozpoznanie
Spora część objawów wypalenia zawodowego jest traktowana, jak zwyczajne zmęczenie po ciężkim dniu. Często tłumaczymy gorsze samopoczucie zbyt dużą ilością obowiązków, obarczamy winą współpracowników, którzy nieustannie potrzebowali naszej pomocy lub niemalże przeszkadzali nam w pracy. Nawet jakaś drobna awaria sprzętu może nas zdenerwować, a co dopiero kolega, koleżanka z pracy, przełożony, czy klient ze swoimi uwagami. Nieustannie ktoś czegoś od nas oczekuje, więc nic dziwnego, że nie wyrabiamy na przysłowiowych zakrętach.
Każdemu z nad zdarzają się w pracy właśnie takie dni. Zdarzają się dni, kiedy po powrocie do domu okazuje się, że nie potrafimy myślami odciąż się od pracy. Jeżeli takie dni będą się powtarzać, problem będzie narastał. Nie wolno nam zrzucać nieustannie winy na coś lub kogoś! Nie wolno nieustannie tłumaczyć lub szukać wytłumaczenia zachowaniem innych osób, czy złośliwością losu, pechem, nieodpowiednim momentem! Takiego rodzaju zachowania mogą doprowadzić do fałszywego poczucia kontroli nad sytuacją, co w konsekwencjach może okazać się zgubne. Pojawią się problemy ze snem, koncentracją. Nasz organizm może reagować także nadciśnieniem, bólami głowy, czy też spadkiem odporności. Sygnał może wysyłać także układ pokarmowy. Pojawia się chroniczne zmęczenie i nawet kilkudniowy urlop nie pomaga zregenerować sił. W konsekwencji stajemy się rozdrażnieni, sfrustrowani, przygnębieni. Ogarnia nas poczucie bezsilności, spada nasze zaangażowanie. Do pracy idziemy, jak na przysłowiowe ścięcie, podupadają relacje ze współpracownikami.
Problem związany z wypaleniem zawodowym może dotknąć każdego z nas. Musimy pamiętać, że nie wolno zbagatelizować nawet najmniejszej przesłanki dającej sygnał, że zaczyna dziać się coś złego. W tym miejscu też potrzeba odwagi, moi Drodzy, żeby przyznać, że problem istnieje. Cedowanie winy, czy odpowiedzialności na nasze zawodowe otoczenie nie uchroni nas samych przed wypaleniem zawodowym. Ono nie uderzy w firmę, jej struktury, procesy, czy finanse. Uderzy w człowieka. Uderzy w każdego z nas osobna.
Naszym kolejnym krokiem w budowaniu świadomości o wypaleniu zawodowym będzie zapobieganie. Tymczasem #zostajemywdomu i #myjemyrece 🙂 Śledźcie nas! 😉